Pani na Chobielinie [Matka Polka. Anne Applebaum w rozmowie z Pawłem Potoroczynem]

Mówi o sobie, że ma trzy głosy wyborcze i zawsze z nich korzysta. Wybrała jednak Polskę na swój dom, razem z mężem odrestaurowali dworek w Chobielinie i właśnie tam czuje się u siebie. Pomimo że bywają chwile, gdy każdy z jej najbliższych przebywa na innym kontynencie, to w sumie są zwyczajną rodziną, która tylko czasami jest na świeczniku z racji wykonywanych zawodów.

Bardzo byłam ciekawa tej książki, bo i rozmówczyni niezwykła. Autorka Gułagu, za który w 2004 r. otrzymała Nagrodę Pulitzera. Była dziennikarka „The Washington Post”, korespondentka i współpracowniczka wielu innych tytułów, m.in. londyńskiego tygodnika „The Spectator”, obecnie wykładowczyni w Johns Hopkins University. Z urodzenia Amerykanka, w 2013 r. otrzymała obywatelstwo polskie (posiada również brytyjskie, z wyboru). Dlatego dysponuje aż trzema głosami wyborczymi – w trzech państwach – i zawsze z nich korzysta. Od trzydziestu lat żona Radosława Sikorskiego, mama dwóch synów. Z mężem rozmawia po polsku, a z synami po angielsku, na ich własne życzenie, bo mówią, że jej polski akcent ich irytuje. Przyznam, że najbardziej byłam ciekawa właśnie tych wątków osobistych w rozmowie – jednak, ku memu rozczarowaniu, zajmują one najmniej stron książki. Owszem, jest zdjęcie ślubne i kilka wspomnień z odbudowy dworku w Chobielinie, ale to niewiele w porównaniu z bogactwem poruszanych tematów, niezwiązanych z jej prywatnością. Nie jest to bowiem typowy wywiad rzeka, ale rozmowa dwojga równorzędnych partnerów. Rozmówcą Anne Applebaum jest Paweł Potoroczyn, dyplomata, wydawca, dziennikarz współpracujący z wieloma światowymi gazetami. I dobry znajomy Applebaum, co ma dużo plusów, bo rozmowa toczy się swobodnie, przyjacielsko wręcz (rozmowy, jak czytamy na okładce, nagrywano w Chobielinie latem 2019 r. – prowadzone były w języku polskim).

Applebaum opowiada wprawdzie o swoim domu rodzinnym, dzieciństwie, kolejnych stopniach edukacji, pierwszym spotkaniu z przyszłym mężem, jednak zaznacza, że jej prywatność nie jest aż tak istotna jak to, o czym pisze w książkach i artykułach. Zbierając materiały do Gułagu, jak wspomina, akurat trafiła na dobry moment, gdy rosyjska władza chętniej udostępniała dokumenty na ten temat. Teraz napisanie takiej książki byłoby po prostu niemożliwe. Zresztą, zafascynowanie Wschodem i jego sprawami jest mocno widoczne nie tylko w reporterskiej twórczości Applebaum.

Chciałaś opowiedzieć Wschód Zachodowi czy chciałaś ludziom objaśnić naturę ludzką?
Zaczęłam chyba od tego, żeby wytłumaczyć Wschód Zachodowi, ale szybko doszłam do wniosku, że to jest większa historia, że to jest też historia o ludziach, może nawet o samym człowieczeństwie. Posłuchaj, trzydzieści pięć lat temu trudno było odróżnić skutki wojny od skutków zaniedbania. Miałam to samo wrażenie w Warszawie i Leningradzie – że wojna dopiero się skończyła. I nie chodzi o ruiny i zgliszcza, ale o pamięć, o pomniki, o to, że wojna dominowała w rozmowach. Tam, gdzie ja się urodziłam, II wojna światowa była bardzo dawno temu, nie miała żadnego wpływu na nasze życie, o tym nie rozmawiano, trochę wiedzieliśmy o Holocauście, ale to było coś, co się stało bardzo dawno temu i gdzieś daleko. I raptem przyjeżdżasz do Leningradu czy Warszawy i jest tak, jakby wojna się skończyła dwa tygodnie temu. Możesz to nazwać Prawem Applebaum: niezależnie, od czego zaczynasz rozmowę, w pewnym momencie będziesz rozmawiał o wojnie. Możesz zacząć od cen nieruchomości, gdzie dzieci pójdą do szkoły, o wakacjach na Hawajach – nieważne, gdzie zaczynasz, i tak w pewnym momencie kończysz tematem wojny. W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto. Ten społeczny fenomen występuje tylko w Polsce i Rosji. Co nam to mówi o tych społeczeństwach? Jak powinniśmy rozumieć ich stosunek do własnej historii? Uważam, że to fascynujące, chociaż niekoniecznie uniwersalne w kategoriach natury ludzkiej [s. 87].

Większość spostrzeżeń autorki mroziła mi krew w żyłach: jej diagnozy (i prognozy) na temat przyszłości Polski i świata są niezwykle trafne i, niestety, w większości się sprawdzają. Pod koniec rozmowy Potoroczyn i Applebaum próbują przewidzieć, co się wydarzy, jeśli Trump  wygra ponownie wybory (dziennikarka nazywa go wprost idiotą!) i dokąd to zaprowadzi Amerykę, a z nią cały świat. Niestety, mało optymistyczna to książka, ale, moim zdaniem, bardzo ważna – w Johns Hopkins University Applebaum prowadzi badania nad dezinformacją w XXI w., zatem choćby z tego powodu potrafi zaglądać pod podszewkę dzisiejszej polityki i apeluje, by patrzeć politykom na ręce. Zwłaszcza jeśli zna się też polskie realia polityczne od kulis, nie tylko jako żona byłego ministra MON i MSZ (za dwóch tak różnych od siebie premierów, jakimi byli Marcinkiewicz i Tusk). Obowiązkowa lektura na dzisiejsze mroczne czasy.

Autor: Anne Applebaum, Paweł Potoroczyn
Tytuł: Matka Polka. Anne Applebaum w rozmowie z Pawłem Potoroczynem
Wydawnictwo: OsnoVa
Data: 2020

Opublikowane przez Aleksandra Joanna Małgorzata

Czytanie wyssane z mlekiem matki? Możliwe, i mam jedynie nadzieję, że przeniesie się w genach na kolejne pokolenie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: