Miłość w świecie książki [Beach Read, Emily Henry]

W wakacje czytam książki o wakacjach. A przynajmniej takie, które z wakacjami mi się kojarzą. Czy zatem może być coś lepszego niż powieść mająca w tytule plażę i czytanie? Wahającym się podpowiem – absolutnie nie! A jednak powieść Beach Read spod pióra Emily Henry mnie oszukała.

January Andrews przyjeżdża do miłego miasteczka w Michigan, by napisać romans, jednak po śmierci ojca i po tym jak odkryła, że zdradzał matkę – przestała wierzyć w szczęśliwe zakończenia i pisanie przychodzi jest trudem. Jej sąsiadem okazuje się Gus – uznany młody autor ambitnych i nagradzanych powieści. January i Gusa łączy też przeszłość, w której studiowali kreatywne pisanie. January odnosiła jednak wrażenie, że Gus nie uważa romansów za godne jego uwagi, choć sama ma na ten temat ciekawe spostrzeżenia:

Potrafię opowiadać historie, Gus, potrafię też sklejać zdania. Gdybyś pozamieniał wszystkie moje Jessiki na Johnów, to wiesz, co byś dostał? Prozę. Po prostu prozę. Przeznaczoną dla każdego, kto zechciałby ją przeczytać. Ale jakimś cudem przez to, że jestem kobietą, która pisze o kobietach, wykreśliłam połowę ziemskiej populacji z gronach moich potencjalnych czytelników. I wiesz co? Ja się tego nie wstydzę. Mnie to wkurza. To że ludzie tacy jak ty zakładają, że na moje książki nie warto tracić czasu, podczas gdy ty mógłbyś się zesrać na antenie, a następnego dnia „New York Times” wychwalałaby cię za śmiały pokaz człowieczeństwa (s. 83).

Jakież jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, że i on mozoli się ze swoją najnowszą powieścią i raczej nie idzie mu zbyt sprawnie. Zakładają się zatem, że on napisze romans (a w każdym razie historię z happy endem), ona zaś to co jest najbliższe tzw. Great American Novel. W ramach tego zakładu on ma jej pokazać jak zbierać materiały do pisania, ona jemu – jak się zabawić. I po co komu studia z kreatywnego pisania?

Beach Read to dobrze napisana powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym, ale obawiam się, że nie jest to do końca „wakacyjny romans”, który próbuje nam się sprzedać na okładce. Pojawiają się w niej problemy typowe dla związków, ale nie typowe dla romansów, na przykład traumy z poprzednich relacji, trudne emocje, dawanie sobie przestrzeni na ich przeżywanie i kanalizowanie w sposób właściwy dla osoby, która je odczuwa. Są strach i wątpliwości, ale i święty obowiązek każdego romansu – problemy z komunikacją (ale kto ich w prawdziwym życiu nie doświadczył?). Ten ostatni element też jest inaczej rozegrany niż w tradycyjnym romansie:

Chcę tylko, żebyś mówił mi co czujesz. Chcę wiedzieć, czego ty chcesz.
– Wszystko zepsują. – powiedział bezradnie.
– Może i tak! – wykrzyknęłam. – Ale ja nie o to pytałam (s. 334)

Ten fragment idealnie oddaje to, jak rozmawiają dwie osoby, które mają inne priorytety. Autorka ma kilka celnych spostrzeżeń nie tylko na tematy damsko-męskie, ale też na przykład o relacjach w rodzinie, z rodzicami i przyjaciółmi. O tym że czasem widzimy prawdę, a czasem to, co chcemy. Wszystko to okraszone dialogami, które nie uciekają od ironii, tych drobnych złośliwości które są sympatyczne i nie pompują ego, ale też nie są przykre.

To, no a co bym zwróciła uwagę, to niezbyt czytelne referencje (na przykład a pojawiają się odniesienia do Jacka Reachera lub Fabia – prawdopodobnie chodzi o modela którego podobizna jest metaforą romansowego amoroso). W tych miejscach brakowało mi przypisu.

Beach Read jest powieścią bardzo w moim stylu – o bohaterach z którymi mogę się identyfikować, są mi bliscy wiekiem, mają swoje doświadczenia, i wiedzą że

Niewiara w coś nie powstrzymuje przed pragnieniem tego czegoś (s. 235).

Koniec kilka słów o… Końcu. Dla ułatwienia okazało się że powieść ma dwa zakończenia na dwa rynki wydawnicze i podobno kupując na Amazonie wersję anglojęzyczną, można wybrać, czy kupić zakończenie amerykańskie (happily every after), czy brytyjskie (Great American Novel), choć nie pamiętam żebym ja miała wybór. Niemniej Polki (bo zakładam, że autorka pisząca o kobietach i opublikowana przez wydawnictwo kobiece wpisuje się w stereotyp jakby był dla niej stworzony) dostały zakończenie amerykańskie. Anglojęzyczny internet roztrząsa niuanse i to, które zakończenie jest prawdziwsze. Otóż oba są tak samo quasi-prawdziwe.

Powieść polecam, choć to nie plażowy romans. Książka jest bardziej uniwersalna, bliżej prawdziwego życia, ale nie zagwarantuje gorących zmysłów – raczej spokojną obserwację dwojga ludzi, którzy spędzają wakacje obok siebie.

Autor: Emily Henry
Tytuł: Beach Read
Tłumaczenie: Aleksandra Weksej
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data: 2021

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: