Oczy szeroko zamknięte na fakty [Factfulness, Hans Rosling]

Nie da się zrozumieć świata bez patrzenia na liczby. Ale też nie da się go pojąć, patrząc tylko na nie (s. 142).

Człowiek ma tendencję do upraszczania, a stereotyp jest tego najprostszym przykładem – uogólnione sądy o innych grupach społecznych i etnicznych mamy tak wdrukowane w myślenie, że nawet liczby nas nie przekonają o ich nieprawdziwości. Z drugiej strony – liczby są pewnym przedstawieniem rzeczywistości, ale to od nas zależy, jaki kontekst im nadamy i do czego użyjemy. O tym przekonuje nas Hans Rosling w swojej książce Factfullness o znamiennym podtytule: Dlaczego świat jest lepszy niż myślimy? Ale czy na pewno?

Na początku Rosling wskazuje pewien schemat działania mediów i produkcji newsów – jesteśmy świadomi, że aby wiadomość przyciągnęła naszą uwagę, musi być skandaliczna, budzić silne emocje, mówić o ogromnych katastrofach, tragicznych wypadkach i tak dalej. W związku z natłokiem takich informacji nasz mózg generuje obraz świata jako mrocznego, wrogiego, ubogiego, opętanego konfliktami zbrojnymi i katastrofami naturalnymi. Tymczasem, jak usiłuje nas przekonać autor, złe wieści wciąż są epizodyczne i w stanowczej mniejszości wobec wieści dobrych, ale mało medialnych i rzadko rozpowszechnianych. Dlatego poleca sprawdzać liczby, gdyż te nie kłamią. Jednak należy je też umieć czytać i interpretować.

Autor zadedykował książkę odważnej bosonogiej kobiecie, której imienia nie znał, ale której racjonalne argumenty uratowały go przed poćwiartowaniem przez tłum rozwścieczonych mężczyzn uzbrojonych w maczety. Świetna dedykacja, jeszcze się z taką nie spotkałam. Oczywiście Rosling opisał szczegółowo tę dramatyczną historię (żeby utrzymać czytelnika w napięciu, zrobił to niemal na samym końcu książki). Chodziło o jego udział w 1989 r. w projekcie badawczym w ówczesnym Zairze, ważną jego częścią było pobranie próbek pożywienia, krwi i moczu od mieszkańców wioski Makanga, by spróbować wyjaśnić epidemię nieuleczalnej choroby powodującej paraliż. Problem polegał na tym, że przed rozpoczęciem pobrań Rosling nie dość dokładnie wyjaśnił mieszkańcom, co i po co zamierza zrobić. W efekcie któregoś dnia pojawił się przed nim tłum zdenerwowanych ludzi z maczetami. Twierdzili, że ich oszukuje: sprzedaje ich krew i płaci za to tylko wodzowi wioski, a potem zamierza zrobić coś z tą krwią, co im zaszkodzi.

Wówczas z tłumu wyszła bosa kobieta. Miała około pięćdziesięciu lat. Podeszła do mnie, a następnie się odwróciła, rozrzuciła na bok ramiona i powiedziała donośnym głosem:

– Czy nie słyszycie, że to, co mówi ten człowiek, ma sens? Zamknijcie się! On ma rację. Badanie krwi jest konieczne. Pamiętacie tych, którzy zmarli z powodu odry? Straciliśmy tak wiele dzieci. A potem pojawili się ludzie i zaszczepili każde dziecko, i od tamtej pory żadne nie zachorowało, prawda?

Nieprzekonany tłum odpowiedział krzykiem:

– Tak, szczepienia przeciwko odrze były dobre, ale teraz przyjechali po naszą krew.

Kobieta zamilkła na chwilę, a potem zrobiła krok w kierunku tłumu.

– A jak wam się wydaje, w jaki sposób odkryto szczepionkę na odrę? Myślicie, że w ich krajach rosną one na drzewach? Myślicie, że wykopali je spod ziemi? Nie, robią to, o czym mówi ten lekarz. – Spojrzała wówczas na mnie. – BA-DZIA-NJA. – Gdy powtarzała słowo, którego tłumacz użył, mówiąc o badaniach, odwróciła się i wskazała na mnie. – W ten sposób dowiadują się, jak leczyć choroby. Nie rozumiecie tego?

Znajdowaliśmy się w najodleglejszej części regionu Bandundu, a ta kobieta dała wystąpienie na miarę sekretarza Akademii Nauki w obronie badań naukowych. (…)

Jej talent aktorski robił wrażenie. Nie posłużyła się jednak nim, aby wypaczyć fakty, lecz aby je wyjaśnić. W zdecydowany sposób, jaki widziałem już wielokrotnie w zachowaniu pewnych siebie afrykańskich kobiet, podwinęła lewy rękaw. Następnie odwróciła się tyłem do tłumu, wskazała drugą ręką zgięcie w łokciu i spojrzała mi w oczy.

– Proszę, doktorze. Może mi pan pobrać krew.

Mężczyźni z maczetami opuścili ręce i odeszli. Pięciu lub sześciu innych także się oddaliło, mrucząc coś pod nosem. Pozostali ustawili się w kolejce za kobietą, krzyki zastąpiły ciche głosy, a na twarzach zamiast gniewu pojawiły się zaciekawione uśmiechy.

Byłem niezwykle wdzięczny za odważną mądrość tej kobiety (s. 263–264)

Zatem co to za byt owo tytułowe factfulness? Najkrócej: otwarcie oczu na fakty na temat otaczającego nas świata. Autor na początku proponuje, by odpowiedzieć na 13 pytań, m.in. o średnią długość życia obecnie, jaki procent rocznych dzieci na świecie jest poddany szczepieniom oraz czy tygrysy, pandy wielkie i czarne nosorożce są obecnie zagrożone wyginięciem. A potem, podając prawidłowe odpowiedzi, wyjaśnia, dlaczego odpowiadamy tak pesymistycznie – mamy bowiem niesamowicie zaburzony obraz świata, postrzegamy go jako dużo bardziej przerażający, niebezpieczny i beznadziejny, bardziej dramatyczny niż jest w rzeczywistości. Wobec tego za życiowy cel Hans Rosling, szwedzki lekarz, postawił sobie, by uporać się z ignorancją ludzkości: w książce zawarł swoje wieloletnie doświadczenia na ten temat, a z prelekcjami zjeździł cały świat. Zanim się tym zajął, był m.in. lekarzem okręgowym w Mozambiku i pracował na uniwersytecie medycznym w Sztokholmie. W swoich badaniach skupił się na zależnościach między rozwojem ekonomicznym, rolnictwem, ubóstwem i zdrowiem. Na początek jednak proponuje, by nie dzielić krajów na rozwinięte i rozwijające się, co prowadzi do megastereotypu świata podzielonego na dwie części, ale by rozróżniać cztery poziomy dochodowe: dolar na dzień, cztery dolary, szesnaście i trzydzieści dwa. Wokół tego rozróżnienia nagromadziły się rozmaite ludzkie instynkty, np. pesymizmu, strachu, wyolbrzymiania, generalizowania, pośpiechu czy szukania winowajcy. I każdy z nich po kolei obala siłą twardych danych. A te przemawiają za tym, że, choć wprawdzie nie żyjemy w najlepszym z możliwych światów, to jednak nie jest aż tak dramatycznie, jak by nam się wydawało.

Autor: Hans Rosling, Ola Rosling, Anna Rosling Rönnlund
Tytuł: 
Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą
Przekład:
Monika Popławska
Wydawnictwo: 
Media Rodzina
Data wydania:
2018

Opublikowane przez Aleksandra Joanna Małgorzata

Czytanie wyssane z mlekiem matki? Możliwe, i mam jedynie nadzieję, że przeniesie się w genach na kolejne pokolenie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: