Gdy ktoś pyta o nietuzinkowe fantasy, zawsze w końcu pada tytuł: Asystent czarodziejki. To jedna z powieści, które długo czekały aż je przeczytam, ale gdy tylko oddałam egzemplarze do biblioteki, od razu kupiłam własne, choć nie ma ich już w księgarniach i musiałam szukać w drugim obiegu.

Vincent ma trzydzieści siedem lat i zdążył przywyknąć do myśli, że czarodziejem to on nie będzie a gdy wygaśnie mu kontrakt asystenta Szalonej Meg, osiądzie na prowincji, gdzie zostanie zielarzem i tak spędzi resztę życia z ukochaną Amandine. Jednak do końca kontraktu trzeba dożyć a to jeszcze kilka miesięcy, tymczasem Meg solidnie zapracowała na swój przydomek i jej najnowszym pomysłem jest pokonanie duszosmoka, przepotężnej kreatury pilnującej rozdarcia.
I tak oto Vincent dowiedział się, że nie został dotychczas pełnoprawnym magiem, bo dotychczas jego kanały energetyczne nie zostały wystarczająco napełnione, bo nikt nie miał aż tyle magicznej energii. I teraz stał się najpotężniejszym magiem ale czarowanie u niego jest na poziomie magicznego przedszkola.
Świat Vincenta został rozdarty przez magię kilka stuleci wcześniej i jakiś fragment Bretanii przepadł bez wieści. Można śmiało założyć, że nasz bohater jest predystynowany do jego odnalezienia, ale aktualnie ma innego rodzaju kłopoty, albowiem już na jego asystenckie miejsce przyjeżdża nowa czarodziejka, dziewięcioletnia dziewczynka spętana magicznymi kajdanami, żeby spontaniczne objawy jej magii nie zniszczyły wszystkiego wkoło.
Historia rozdartego świata wciąga od pierwszych stron i trudno się od niej oderwać. Wszystko w tej opowieści gra – bohaterowie są ciekawi, bardzo dobrze napisani, charakterystyczni i z charakterem. Światotworstwo jest znakomite – co prawda Janusz zaczyna opowieść w środku, ale robi to tak zgrabnie, że z narracji dowiadujemy się wszystkiego, co potrzebne. A magia to prawdziwy majstersztyk. Autorka zrobiła z niej naukę z pogranicza matematyki, fizyki, chemii i biologii i co prawda żeby zostać magiem, trzeba mieć pewne cechy wrodzone, ale sama nauka na pewnym poziomie działa i bez nich – co pokazuje przykład Vincenta.
No i język. Przywykliście do angielskiego języka elfów? Nie w Bretanii, s’il vous plaît. Tu rządzi francuski!
Jeśli jeszcze nie znacie książki Aleksandry Janusz, to prawdopodobnie musicie właśnie rzucić wszystko i poznać tę historię!
#rzucwszystkoiczytaj
Autor: Aleksandra Janusz
Tytuł: Asystent czarodziejki
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data: 2016