Kontynuacja przygód Jima Holdena i dzielnych załogantów Rosynanta zaczyna zarysowywać kilka charakterystycznych dla serii cech. Pierwsza z nich to tytuł, który jest nawiązaniem do wierzeń, mitologii i tekstów kultury (na przykład szekspirowskiej Burzy). Druga polega na tym, że oprócz załogi fregaty śledzimy losy tej samej historii oczami innych postaci.

Na Ganimedesie, na którym produkuje się największą ilość żywności poza ziemią i terramorfowanym Marsem, dochodzi do zamieszek. Cały księżyc zostaje ewakuowany, układ zamknięty upada, życie tam nie będzie już możliwe. Zupełnie przypadkiem znajduje się tam załoga Rosynanta, która wplątuje się w kolejną awanturę – ewakuują ojca, którego pięcioletnią córka została porwana ze stacji kilka godzin przed wybuchem starć.
W tym tomie zostają wprowadzone dwie moje ulubione postaci – zastępczyni sekretarza generalnego ONZ – Chrisjen Avasarala oraz sierżant Draper, która jako jedyna widziała, co tak naprawdę stało się na Ganimedesie. To dwie twarde kobiety, które bardzo się od siebie różnią, ale łączy je silna wiara w sprawy, o które walczą. I choć wydawałoby się, że Marsjanka i Ziemianka nie mają zbyt wiele wspólnego, łączy je także próba wyjaśnienia sprawy z Ganimedesa.
Wszystko wskazuje na to, że Protomolekuła zawładnęła układem słonecznym i jest czynnikiem chaosu, który z jednej strony jest władny zniszczyć ludzkość, niezależnie od tego, gdzie się znajduje, a z drugiej – pokazuje, że człowiek spienięży nawet własną śmierć.
Tytułowe odniesienie do Kalibana skłania do refleksji, czy zakażony Protomolekułą człowiek pozostaje sobą, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Ojciec małej Mei szuka jej, choć wszyscy są pewni, że była ona ofiarą eksperymentu, co automatycznie powinno skazać ją na śmierć. Ten wątek pokazuje, że choć powieść jest typowo rozrywkowa, nie unika trudnych, często filozoficznych pytań choćby o status ontologiczny czy odkupienie win.
Autor: James S.A. Corey
Tytuł: Wojna Kalibana
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Wydawnictwo: Mag
Data: 2018