Wokół najnowszego tomu o Cormoranie Strike’u narosło mnóstwo kontrowersji, głównie za sprawą eseju J.K. Rowling o transwestytach polujących na kobiety w toaletach oraz późniejszej serii twittów o wyraźnie homofobicznym zabarwieniu. Gdy wyszło na jaw, że w Niespokojnej krwi morderca przebierał się za kobietę, by bez wzbudzania podejrzeń porywać swoje ofiary, wielu czytelników zapowiedziało bojkot.

Książki J.K. Rowling pisane pod pseudonimem Robert Galbraith zręcznie lawirują na granicy powieści detektywistycznych i obyczajowych – i w ostatnim tomie znaczniejszą rolę odgrywają wątki społeczne. Przewija też niepodległość Kornwalii, poprzez prawa człowieka w latach 70., druga fala feminizmu, po mój ulubiony wątek relacji Strike’a i Robin.
Agencja Strike’a przeżywa swój złoty okres rozwoju, jest znana, musiała zatrudniać nowych pracowników, a klienci ustawiają się w kolejce. Gdy do agencji zgłasza się kobieta, której matka zaginęła blisko czterdzieści lat temu i do tej pory nie odkryto nawet śladu, wzbudza to w Strike’u ciekawość. I choć nie wierzy on w powodzenie nowej misji, podejmuje się jej. Ale z sukcesem firmy nie idzie w parze pomyślność w życiu prywatnym – ciotka Cormorana choruje na raka a jego dawna miłość prawdopodobnie nigdy nie da mu spokoju i jest wciąż powracającym motywem w serii.
Sprawa, nad którą pracuje, dotyczy zaginięcia. Lekarka, feministka, zwolenniczka liberalizacji prawa kobiet do antykoncepcji i aborcji, Margo Bamborough, pewnego dnia wyszła z pracy i zniknęła. Jej zdesperowana córka pragnie zamknięcia, rozwiązania tej zagadki. Dotychczas policja uważała, że Margo może być ofiarą zabójcy, który wsławił się udawaniem homoseksualisty i przebieraniem za kobiety.
To właśnie ten wątek stał się przyczynkiem do potępienia autorki za powielanie szkodliwych stereotypów i próba pokazania, że kobiety transpłciowe znamionuje ponadnormatywna agresja, oraz po raz kolejny podniesienie tezy, że zmiana płci to jedynie pretekst, by wykorzystywać prawa ciskobiet. Stąd już krótka droga do potępienia i protestu środowisk wspierających LGBT+. Czytelnicy nie chcą wspierać swoimi portfelami seksistek, mizoginek, i TERF-ek (radykalna feministka wykluczająca osoby trans).
W polskim fandomie przy każdym wycieku kontrowersyjnych treści jest podnoszony argument o oddzieleniu pisarza od jego dzieła. Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak można by przypuszczać. Na rodzimym podwórku dotyczy to mizoginów typu Ziemkiewicz czy Piekara, którzy na Twitterze dowodzą wyższości płci męskiej, a ich słabej jakości twórczość gloryfikuje gwałty i uprzedmiotawia kobiety. W takim przypadku łatwo odciąć się zarówno od autora, jak i publikacji. W przypadku Rowling jest to o tyle trudniejsze, że na jej serii o Harrym Potterze wychowało się całe pokolenie i rośnie kolejne, a sama autorka od lat kreuje się na feministkę i osobę wspierającą a środowisko LGB (!). Przed publikacją piątego tomu serii o Cormoranie Strike’u, którą śledzą z uwagą, wyszedł na jaw skrywany dotychczas terfizm.
Czy będę śledzić serię? Nie wiem, jestem rozdarta. Na pewno nie będę kupować powieści, czy złamię się jednak jeśli pojawi się w bibliotece? Tym razem się złamałam, ale czy polecam? Nie. Niespokojna krew jest oczywiście bardzo dobrze napisana, ale nie zamierzam udawać, że wspieram autorkę w jej przekonaniach. Szkoda, że prezentuje je światu, jakby czas stanął w miejscu i problemy osób trans nie istniały w powszechnej świadomości.
Autor: Robert Galbraith
Tytuł: Niespokojna krew
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data: 2020