Rozczarowanie polskim kinem ostatnich lat spowodowało, że staram się nie bywać na polskich filmach. Jednak wiedziałam, że na Ptaki śpiewają w Kigali muszę iść.

Gdy Hutu zaczęli zabijać Tutsich, Anna (Jowita Budnik) zajmowała się badaniem populacji sępów w Afryce. Straciła współpracownika, którego zaszlachtowano na jej oczach, świat który znała, zamknęła w skrzyni i uciekła z Rwandy (daw. Ruandy). Do Polski przemyciła Claudine (Eliane Umuhire), córkę ornitologa, u którego mieszkała.
To nie jest film, który łatwo poddaje się opisaniu. Fragmentaryczna i chaotyczna budowa, brak linearnej fabuły, zdarzenia poza kadrem i epizodyczność powodują, że widz musi rekonstruować wydarzenia. A jednocześnie taki montaż buduje atmosferę i nadaje ciężar całości.
Bo nagle Claudine, wykształcona młoda kobieta, biegle posługująca się trzema językami, która zostawiła dosłownie wszystko w Afryce – tożsamość, kulturę, rodzinę, przeszłość i przyszłość – trafiła do polskiej rzeczywistości połowy lat 90. i została uzależniona od obcej w gruncie rzeczy kobiety. Film pokazuje, jak próbuje się przystosować do nowych warunków, jak się też buntuje, gdy sytuacja jest za ciężka, jak szuka śladów po rodzinie. W tym wszystkim jest Anna – kotwica w rzeczywistości, ze swoją trudną przeszłością i niepewną przyszłością. Traumą nie do zaleczenia i jedynym lekarstwem na zaistniałą sytuację – alkoholem.
Rzadko które sceny są kręcone tak, jak przyzwyczaiło nas amerykańskie kino. Tu dialog płynie z offu, a obraz pokazuje zupełnie co innego. Zbliżenia obnażają bezsilność, traumę, ciężar losu. Film epatuje przemocą na poziomie całkowicie symbolicznym, na poziomie meta. Gdy spodziewałam się scen rzezi, dostałam rozmazane kadry, ziarniste zdjęcia i przekaz audycji radiowych.
Dla Ptaków… ludobójstwo jest punktem wyjścia do ukazania relacji ja-Inny, która w obliczu exodusu afrykańskiego nabiera nowego wydźwięku, ale także do pokazania świata postapokaliptycznego – nie dziejącego się w odległej galaktyce i równie odległej przyszłości, ale tu i teraz, gdy sąsiad zabija sąsiada.
Tytuł: Ptaki śpiewają w Kigali
Reżyseria: Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze
Występują: Jowita Budnik, Eliane Umuhire i in.
Rok: 2017
A ja słyszałem opinię, że tego się trochę nie da oglądać (film jakby niedokończony) ale może jednak dam szansę?
PolubieniePolubienie
W jakim sensie niedokończony? Jak wspomniałam we wpisie – film jest trudny w oglądaniu przez swoją fragmentaryczność. Natomiast ma solidne zamknięcie. Raczej bym powiedziala, że brakuje mu tego i owego ze środka 🙂 Mam na myśli to, że sceny nie wynikają jedna z drugiej, a epizodyczność każe naprawdę mocno się skupić na obrazie. Przy Ptakach… nie wypada chrupac popcornu.
PolubieniePolubienie
Chrupanie popcornu w kinie to zawsze jest faux pas 🙂
PolubieniePolubienie