Dokąd trafiamy po śmierci? To pytanie przyświeca serii książek Mike’a Coreya o Feliksie Castorze. Mój własny diabeł, pierwszy tom, wprowadza czytelników w tajniki zawodu egzorcysty.

Felix ma zmysł pozwalający widzieć zmarłych, mieszka z wiedźmą wicca a jego najlepszy przyjaciel wskutek nieszczęśliwego wypadku podczas eksperymentów z nekromancją został opętany przez demona i został zamknięty w ośrodku dla psychopatów. Od tamtej pory Felix nie zajmuje się czynnie odsyłaniem duchów na tamtą stronę, ale nie przeszkadza mu to w wykorzystywaniu ich do pogrywania kartą „duch” w dogodnym dla niego momencie. No, ale z zachowaniem zasad BHP, oczywiście.
Pewnego pięknego dnia bardzo zdesperowany brakiem płynności finansowej Castor otrzymuje zlecenie odesłania w zaświaty ducha, który zalągł się w archiwum Benningtona, jednocześnie dostaje ostrzeżenie od przyjaciela/demona, że to go zabije. Castor bierze więc swój flet i idzie sprawdzić, ile może wycisnąć za taką pracę. Jednak nic nie jest takie, jakie się wydaje. Oczywiście.
Castor zaczyna prowadzić śledztwo, bo odesłanie ducha wydaje się zbyt proste, a w śledztwie nic się nie zgadza.
Początek książki jest śmieszny jak żarty o blondynkach, jednak autor po jakimś czasie zmienia konwencję i redukuje ilość wysilonego sarkazmu oraz zoofilnych wstawek, od których nie wiadomo, gdzie oczy podziać, a poziom zagadki detektywistycznej i fabuła tylko na tym zyskują. Nie jest idealnie i trudno mi unikać porównań do Harry‘ego Dresdena, gdyż bohaterowie wydają się bliźniakami mentalnymi. Jednak sama refleksja nad życiem pośmiertnym już stawia powieść Careya ponad serią Butchera.
Jeśli szukacie miłej, niezbyt ambitnej serii urban fantasy, która nie spowoduje masowej egzekucji szarych komórek, sięgnijcie po Castora, choć wydana była już ponad dekadę temu i szukać jej należy raczej na bibliotecznych półkach.
Autor: Mike Carey
Tytuł: Mój własny diabeł
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Wydawnictwo: Mag
Data: 2008