Remigiusz Mróz nie zwalnia tempa i kuje żelazo póki gorące, serwując swoim najwierniejszym czytelnikom nową serię o patologu, Sewerynie Zaorskim. Bohater wraca do rodzinnego miasteczka po dwudziestu latach i w remontowanym domu znajduje dyskietki z tajemniczą zawartością. Oddaje je prawowitej spadkobierczyni (i całkowitym zbiegiem okoliczności – swojej szkolnej, nieszczęśliwej, niespełnionej miłości), Kai Burzyńskiej. Dramatu dopełnia fakt, że została ona żoną najlepszego przyjaciela Seweryna ze szkoły.

Mało tej Dynastii? A nie ciekawi Was, co się stało z żoną bohatera i matką jego dwóch córek?
Reszta leci normalnie – jak u Mroza. Zmarły dwie dekady wcześniej ojciec Burzy wysyła jej co roku listy, w których snuje rozważania o życiu. Na dyskietkach są zaszyfrowane informacje o wielkiej tajemnicy. W nocy zostaje zamordowana nauczycielka z okolicznej podstawówki, a gdy atmosfera gęstnieje jak kisiel – znajdują starą księgę i zwłoki dawno zaginionego mężczyzny.
Jeżeli ktokolwiek miał cokolwiek do czynienia z pocztą, od początku się zorientuje, jaki wałek się tam kręci. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby poczta czekała dwadzieścia lat z wysłaniem jakiegoś listu. Owszem, zdarzały się opóźnienia w doręczeniu korespondencji, które można w dziesiątkach lat liczyć, ale nie planowane zawczasu.
Jak myślicie – jak trwałe są informacje na dyskietkach? Nie aż tak – doświadczenie mi podpowiada, że prace zaliczeniowe zapisane w czasie studiów, już po pięciu latach były nie do odtworzenia (a szkoda, uważam, ze poczyniłam w nich kilka błyskotliwych uwag). Po dwudziestu latach w skrytce (choćby i murowanej) nie wróżę sukcesu z odczytaniem treści, nawet jeśli ktoś jeszcze ma stację dysków.
Kolejna niekonsekwencja wiąże się z samym bohaterem – autor próbuje mnie przekonać, że Seweryn jest winien rozlicznych zbrodni, ale dałam się przekonać napisowi na okładce „Nowa seria!” – nikt nie stanowi bohaterem serii człowieka, którego zamierza się pozbyć w pierwszym tomie (o ile to nie jest, oczywiście, G.R.R. Martinem). I gdy pozostałe snujące się po kartach powieści postaci poznają prawdę o przeszłości Zaorskiego – nic nie zamierzają z tym faktem zrobić, zatrzymując prawdę dla siebie. Policjantka i jej mąż – burmistrz! Tak by właśnie było.
Zgodnie ze starożytnym powiedzeniem – dzieci i ryby głosu nie mają – trzy nieletnie postaci mają bardzo ograniczone role do odegrania na kartach powieści. Nie rusza ich trup w szkole ani śmierć nauczycielki – ich rodzice chyba już zbierają na terapeutę, bo w ogóle nie rozmawiają o dramatycznych wydarzeniach, które dotykają dzieci bezpośrednio.
Zakończenie, jak na Mroza, nawet nie jest szczególnie zaskakujące. Owszem, ma podwójne dno, ale do podobnych fikołków fabularnych przyzwyczaił mnie już Zajdel, więc przejrzałam mrozową ekwilibrystykę.
Jeśli macie ochotę na pierwszy tom, to należy on do jaśniejszych punktów w twórczości tego autora i choć doświadczenie pozwala mi przewidzieć Sewerynowi przyszłość na miarę Forsta, trzymam kciuki za lepszą!
Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Listy zza grobu
Wydawnictwo: Filia
Data: 2019