W ostatnim tomie o przygodach byłego komisarza, a teraz działającego w sektorze prywatnym, Forsta, znajdujemy go w szpitalu, gdzie próbuje sobie przypomnieć, jak się w nim znalazł. Jednak odpoczynek od świata nie może trwać długo, przecież wracamy w Tatry, gdzie znaleziono kolejne ciało. Tym razem zwłoki znajdują się na granicy polsko-słowackiej.

Amnezja Forsta nie jest powodem, by się wylegiwał w szpitalnym łóżku, gdy rozgorzał spór kompetencyjny między funkcjonariuszami obu krajów, do kogo należy większa część ciała, a na szlaku znajduje się groźba, że jeśli Wiktor zejdzie na polską stronę, zaczną ginąć ludzie. Oczywiście przekorny bohater postanawia przetestować tę teorię. Nikt nie mówi tego głośno, ale wszyscy są przekonani, że Bestia z Giewontu wróciła…
Powieść, podobnie jak poprzednia część, ma narrację prowadzoną na dwóch płaszczyznach czasu. Wszechwiedzący narrator przybliża czytelnikowi to, co działo się z Forstem od czasu Deniwelacji, podczas gdy współcześnie mamy do czynienia z narracją o fokalizacji wewnętrznej – czyli poznajemy świat z perspektywy bohatera, choć nie jest w formie pierwszoosobowej. I co ciekawe, postacią, z którą utożsamiamy wiedzę narratora nie jest Forst, a Wadryś-Hansen. I jest ona w tej serii postacią tragiczną – nie dość, że po raz kolejny nieodpowiednio lokuje uczucia, to jeszcze każda decyzja pociąga za sobą fatalne konsekwencje.
Oczywiście powieść, jak trzy pierwsze tomy, jest oparta na schemacie rywalizacji Forsta z mordercą z Tatr. W powieści popularnej jest to tym cenniejsze, że sięgając po nią, oczekujemy powtarzalności, toposów, znanych motywów. Dlaczego Deniwelacja jest uznawana za najsłabsze ogniwo tej pentalogii? Dlatego, że autor w niej zrywa ze znanymi z trylogii wątkami i zastąpił je innymi (równie popularnymi, ale nieprzynależnymi do danej konwencji).
Muszę się też przyznać, że wymyśliłam rozwiązanie całej zagadki. Posiłkując się danymi z Deniwelacji, poukładałam fragmenty układanki i to, co mi wyszło, było znacznie bardziej mroczne niż prawdziwy finał. Niemniej ten też zrobił na mnie wrażenie, ze względu na precyzję, z jaką autor zaplanował i pospinał wątki. I jakim psychopatą otchłannym i absolutnym okazał się Forst. I co lepsze – nigdy tego nie ukrywał, od pierwszego tomu twierdził, że nie jest normalny, a gdy wyszło na jaw, jak bardzo, ja wciąż byłam zaskoczona. Każdy, z Osicą na czele, miał rację, mówiąc że powinien siedzieć. Bo czymże różni się od Bestii?
Wątki historyczne, które są przywołane w całej serii to ten okres, którego już się nie nadąża uczyć w szkołach. Przynajmniej nie za moich czasów. Szczerze mówiąc z okresu po powstaniu styczniowym niewiele pamiętam. Jeśli możecie mi polecić jakieś opracowania historyczne, które nie zalatują komuną, to wpiszcie w komentarzach. Może na własną rękę przynajmniej poczytam o czasach trochę bardziej współczesnych.
Uważam, że Mróz był w dobrej formie, gdy wymyślał postać policjanta wyjętego spod prawa, a Zerwa jest godnym zakończeniem jego historii. Od niej zaczęła się moja przygoda z Mrozem i mam nadzieję, że wraz z serią nie skończą mu się pomysły na nieco lepsze historie.
Autor:Remigiusz Mróz
Tytuł: Zerwa
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018