Za powieść autorstwa Leigh Bardugo pt. Szóstka wron zabierałam się od dawna, mimo entuzjastycznych recenzji. Przede wszystkim miałam ochotę na coś ambitniejszego od przeciętnej młodzieżówki, z dobrym językiem i dobrze nakreślonymi bohaterami. Czytałam ją też długo. Nie dlatego, że nie jest wciągająca, bo jest, ale jest też brutalna (żeby nie powiedzieć naturalistyczna), szybka i smutna.

Ketterdam to miasto wyrzutków. Rządzą nim gangi, m.in. Szumowin, na którego czele stoi nominalnie Per Haskell, ale faktycznie rządzi Kaz Brekker, siedemnastoletni mistrz iluzji i ambitny złodziej.
– Kiedy wszyscy wiedzą, że jesteś potworem, nie musisz marnować czasu na popełnianie każdej potworności. (…) Chciwość kłania się przede mną. To mój sługa i środek nacisku.
Gdy Kaz dostaje propozycję nie do odrzucenia, by okraść niezdobytą twierdzę, zwaną Lodowym Dworem, zbiera niezbędną do wykonania zadnia ekipę – tytułową szóstkę wron. Wydawałoby się, że przypadkowa zbieranina ludzi, szczególnie takich, którzy mają ze sobą na pieńku, nie może niczego uzyskać. Ale Kaz okazuje się silnym przywódcą o wielkiej charyzmie, który ma plan i potrafi pociągnąć ludzi za sobą.
Książka ma ciekawą konstrukcję – z jednej strony ma ciągłą fabułę, która opowiada historię skoku skazanego na niepowodzenie, z drugiej – pewne wydarzenia uruchamiają mechanizm wspomnień i pojawia się epizod z przeszłości danego bohatera. Dzięki temu dowiadujemy się, jak Inej została Zjawą, Nina trafiła do Ketterdamu po wojnie, dlaczego Matthias jej nienawidzi, Jesper spędza całe dnie i noce przy stoliku do gry a Wylan uciekł z domu. Czytelnik ma szansę poznać motywacje każdej postaci, stają się bardziej prawdopodobne i dzięki takiej ekspozycji przywiązałam się do bohaterów i trzymałam kciuki za ich wyprawę.
Zanim się zabrałam za czytanie, wiele słyszałam od booktuberek o tym, że Kaz Brekker to ich mąż (!). Więc, Drogie Booktuberki, bierzcie go… Nie raz miałam ochotę nim potrząsnąć, był najsłabszą postacią w całej ekipie i widać było, że ma się za lepszego od pozostałych. Nie zostawia się ludzi, którzy ufają przywódcy. I o ile Kaz jest sprytny, przebojowy i napędzany furią, o tyle jest także niedojrzały i wciąż napędzany furią – czyli działanie najpierw, myślenie o przyjaciołach potem. Z drugiej strony daje to akcji pędu. Najpierw dostajemy wydarzeni, a później ich wyjaśnienie. Ta konstrukcja przypomina mi filmy z charakterystycznym montażem – Sherlocka (Moffat, Gatiss 2010) czy Iluzję (Leterrier 2013).
Szóstka wron jest na pewno odświeżająca po zalewie różnego rodzaju paranormal romance. Tu o uczuciach się mówi między wierszami, wcale lub półsłówkami:
– Szkoda, że do dziewczyn nie da się mówić równaniami.
Milczenie się przeciągało, aż w końcu Wylan, ze wzrokiem utkwionym w łańcuch, zapytał:
– Tylko do dziewczyn?
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kolejna część nie będzie odbiegała jakością od pierwszej – a już się za nią zabieram.
Czy ta powieść jest rzeczywiście młodzieżówką? Bohaterowie mają nie więcej niż siedemnaście lat, ale bohaterowie Władcy much też są mali, ale nie dałabym tego dziecku do czytania. Podobnie tutaj – klimat powieści przypomina historie o Kubie Rozpruwaczu czy (ponownie powołam sie na serial) Ripper Street (Warlow 2012) – w takich barwach widziałam Baryłkę. Opis tego, kim stał się Kaz przypominał mi najlepsze sceny z Germinal Zoli, a to tez raczej nie jest powieść dla młodzieży. Więc odcięłabym tu wiek bohaterów i skierowała powieść na półkę z fantastyką.
Autor: Leigh Bardugo
Tytuł: Szóstka Wron
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2016
No to już wiem co będę czytał w następnej kolejności. Dzięki! 🙂
PolubieniePolubienie