Zawsze wychodzę z dwóch założeń: złe książki łatwe są, przyjemne są – dlatego można je czytać na tony. Drugie założenie – łatwo pisać o złych książkach. Lubię złe książki. Przede wszystkim czyta się szybko, można dużo napisać o brakach: logiki, akcji, budowy bohatera, opisów… Niestety, o powieściach Anety Jadowskiej napisałam już dużo złego i w zasadzie nic się nie zmienia. Ani tematyka, ani warsztat a(ł)toreczki się nie zmieniają, oprócz tego, że postanowiła wydać spin-offa swojego opus magnum – tym razem o przygodach detektywa-szamana.

Zbiór czternastu opowiadań jest łącznikiem pomiędzy serią o Dorze Wilk a kolejną serią, której bohaterem dla odmiany będzie Witkac. Nie wiem, czy wspominałam, ale uważam, że on jest akurat najciekawszą postacią i bardzo żałowałam, że jest go tak mało, więc oczywiście – sięgnę po pierwszą część!
W opowiadaniach znajdziemy odpowiedź na pytanie, jak narodziła się wielka miłość między młodą Teodorą a jej protektorem z piekła rodem:
– Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. – Uśmiechnęła się zachęcająco, ściągając z głowy kaptur wojskowej kurtki. Niemal czerwone włosy rozsypały się naelektryzowaną aureolą wokół jej głowy. Odgarnęła je niecierpliwym ruchem.
– Nie jestem zainteresowany takimi usługami – mruknął, wyraźnie wyczuwając w powietrzu zapach wanilii. Ostatnie, czego teraz potrzebował, to romans czy choćby seks z jakąś wiedźmą płodności. (…)
– Nie o takich usługach mówiłam, durniu – warknęła w końcu.
– Twój zapach dowodzi czegoś innego – powiedział wprost, odchylając się na krześle lustrując sylwetkę dziewczyny uważnym spojrzeniem. (…)
– A ty pachniesz alkoholem, adrenaliną, mirrą i sokiem owocowym. Czy to znaczy, że jesteś popijającym sprzedawcą ananasów ze świątyni sportów ekstremalnych? – warknęła.
No, to skoro już wiemy wszystko o młodości Dory, to czas na narodzenie się głębokiej nienawiści Brunona do bohaterki. A niby jak miał zareagować, skoro uknuła intrygę, by skazać jego siostrzeńca za gwałty na blondynkach? Nie godzi się przecież.
Ogólnie znowu cała książka o tym, jaka to Dora jest zabawna, dzielna i spostrzegawcza oraz wszyscy ją kochają.
– Och, ugryź się, wasza kąśliwość – mruknęłam dla porządku, by nie myślał, że jest górą.
Jakżeby śmiał, po takiej ripoście?
Nie rozumiem jednak, dlaczego a(ł)toreczka używa kalek z angielskiego? W tłumaczeniach rozumiem, że tłumaczowi się noga powinie i redaktor nie wyłapie, ale w oryginalnie polskim tekście?
Miał pecha, bo jedna psychopatka zmieniła durnego i emocjonalnie niedojrzałego chłopaka w wampira, a gdy wyrzuciła go z domu, jakimś cudem trafił w ręce kolejnej, która weszła w buty jego mamusi, ale miała własny zestaw środków perswazji… Gdyby nie one, nie zabiłby.
Niewiele słów, kręgosłup ze stali i serce po właściwej stronie [o Bjornie].
Gender?
Mogłaby użyć paru przykładów jasno dowodzących, że płeć nie przeszkodziła jej skopać całkiem sporej liczby tyłków, tak więc argumenty związane z płcią uważa za bezzasadne.
W sumie muszę przyznać, że Jadowska sprawdza się lepiej w krótkiej formie i – jak widać – nie było zbyt wielu wpadek (zresztą może nie polowałam szczególnie zapalczywie, a może już przywykłam, że każdy kocha naszą wspaniałą, lokalną Mary Sue), a tom opowiadań czytało mi się szybko i przyjemnie i mogę je polecić nie tylko zagorzałym wyznawcom Dory. Opowiadania mają bowiem zasadniczą zaletę – jeśli jakieś nie da się czytać, można przeskoczyć do kolejnego, które może być nieco strawniejsze, a jednocześnie daje próbkę niepodrabialnego stylu autorki.
Disclaimer: brak numerów stron przy cytatach spowodowany przyswojeniem książki w formie e-booka.
Autor: Aneta Jadowska
Tytuł: Ropuszki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2015